środa, 26 czerwca 2013

Mój wpis będzie chaotyczny. Jestem zmęczona i pisze z telefonu, a to wróży coś nieposkladanego i emocjonalnego, bo musiało przezwyciężyć moja niechęc pisania w dotykowym telefonie  . Jestem w rodzinnym domu, wniewielkiej miejscowości wszarym bloku z płyty, na trzecim pietrze bez windy. Jednak zsąsiadami żywymi, z imionami, serdecznie mówiącym dzień dobry. Z serdecznym staruszkiem Panem Wladkiem , z pielęgniarka  Panią    Hania, z policjantem Andrzejem i mogłabym wymieniać bez końca... W stolicy na 7 pietrze na przeciwko jest łysy sąsiad, bez imienia, bez uśmiechu... Zupełnie obcy. Ale nie to chciałam utrwalić. Zasiadlam  w małej kwadratowe kuchni idelektować się cisza , słodkim wilgotnym  powietrzem, szepte m wielkich starych drzew. Kocham ta moja miescine . I straciłam cierpliwość do tego kolejnego telefonu.