sobota, 20 kwietnia 2013

Pożeram książki

Chyba tytuł dobrze odzwierciedla moje zamiłowanie do czytania. Czasami czytam kilka książek na raz w zależności od humoru, czasami jedną, ale intensywnie, a czasami leniwie po kilka kartek dziennie. Ale książki zawsze ze mną są, od kiedy pamiętam. Jak byłam mała mogłam cały dzień przesiedzieć w książce dopiero wieczorem wychodziłam przed blok bo w domu było już za głośno, i siedziałam z znajomymi, którzy mówili na mnie mol książkowy, a ja byłam z tego dumna i uwielbiałam te przezwisko, jakbym posiadała słodką tajemnice nikomu nie znaną, moją, i zdanie w głowie "a co wy możecie o tym wiedzieć". Brałam książki do babci na wsi, kładłam się na łące, delektowałam się szumem drzew, śpiewem ptaków, owadami które brzęczały wesoło, a potem otwierałam książkę, i jakbym miała dopełnienie do tego krajobrazu, wyruszałam w inny świat. Od zawsze kochałam też przyrodę, dlatego uwielbiam książki o barwnych opisach przyrody. Dlatego moją pozycją książek które wniosły wiele w moje życie jest Lucy Maund Montgomery... Mam prawie jej wszystkie książki, mam nadzieje, że córka odziedziczy po mnie tą miłość i te książki. Teraz wracam do Lucy jak do starej przyjaciółki, poprawia mi humor, daje optymizm i wspomnienia jak miałam lat naście....
O książkach mogłabym pisać, godzinami, a pozycji jest mnóstwo, książki są w każdym pokoju, będę o nich wspominać, ale też czasami zapisze kilka refleksji o życiu, macierzyństwie i moim małym szkrabie Aci :-). Po co piszę, nie muszę mieć funclubu, ale lubie gdzieś zostawić ślad, przelać myśli na papier, taka terapia, kiedyś pisałam pamiętniki w zeszytach, teraz wolę większą dyskrecje, a w sieci łatwo się ukryć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz