czwartek, 29 sierpnia 2013

czwartek jakby ktoś nie wiedział

Mój wpis był bardziej chaotyczny niż przypuszczałam. Zostawię go dla pamięci by nie pisać przez ten diabelski dotykowy telefon. U mnie niewiele zmian letnia stagnacja, ale w końcu zbliża się jesień i jej wspaniała aura. Kocham tę porę roku, jej melancholie, moje wspaniałe samopoczucie, ten szelest liści, delikatne promienie słoneczne... Ech i herbatę która wraca do łask, płomień w kominku, rześkie poranki, mogłabym wymieniać bez końca. Usłyszałam dziś w słuchawce dawną przyjaciółkę i nagle jakbym miała znowu naście lat, niby nie rozmawiałyśmy tyle a miałam wrażenie że nic się nie zmieniło. Piękny dzień.

środa, 26 czerwca 2013

Mój wpis będzie chaotyczny. Jestem zmęczona i pisze z telefonu, a to wróży coś nieposkladanego i emocjonalnego, bo musiało przezwyciężyć moja niechęc pisania w dotykowym telefonie  . Jestem w rodzinnym domu, wniewielkiej miejscowości wszarym bloku z płyty, na trzecim pietrze bez windy. Jednak zsąsiadami żywymi, z imionami, serdecznie mówiącym dzień dobry. Z serdecznym staruszkiem Panem Wladkiem , z pielęgniarka  Panią    Hania, z policjantem Andrzejem i mogłabym wymieniać bez końca... W stolicy na 7 pietrze na przeciwko jest łysy sąsiad, bez imienia, bez uśmiechu... Zupełnie obcy. Ale nie to chciałam utrwalić. Zasiadlam  w małej kwadratowe kuchni idelektować się cisza , słodkim wilgotnym  powietrzem, szepte m wielkich starych drzew. Kocham ta moja miescine . I straciłam cierpliwość do tego kolejnego telefonu.

wtorek, 21 maja 2013

Burza

Za oknem dochodzą dźwięki zbliżającej się burzy. Narazie to pomrukiwania, przedsmak tego co może nadejść. Mam nadzieję, że się Pani burza jednak zjawi na dobre. Kocham pioruny, błyski na niebie i ten dźwięk, mocny, głośny i lekko przerażający... A więc czekam...

Moja miłość do burzy, może tłumaczy sypmpatie do kryminałów. Jeden taki niedawno mi się trafił w rączki, a mianowicie książka Camilli Lackberg "Ofiara Losu". To mój pierwszy kontakt z tą autorką. Chętnie wyszłam na spotkanie z tak ostatnio modnym szwedzkim kryminałem, sam kraj wydaje mi się świetnym podłożem do pisania tego typu powieści. Czy usatysfakjonowana, niezbyt, książke czyta się przyjemnie i szybko, ale w fotel mnie nie wgniotło i od początku przypuszczałam, kto będzie zabójcą i o zgrozo się nie pomyliłam a to jednak minusuje. Zakończenie wydało mi się przekombinowane, już bardziej nieprawdopodobnej historii nie dało się wymyślić. Sumując czytała się szybko, ale  za szybko nie sięgnę po drugą książkę autorki, o ile w ogóle.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Sukienka z mgieł

Sięgnełam po tą książkę, czytając gdzieś pozytywne opinie. Nie chce ję recenzować, opisywać fabułe i następnie kilka słów od siebie. Zaczne od drugiej części. W fotel mnie nie wgniotło, czy zostanie na dłużej wątpie. Jednak jest to bardzo przyjemna lektura, mimo, że przewijają się tematy dosyć poważne, głównie dziejące się w dzieciństwie bohaterów, a później wpływające na całe ich życie. Ostatnio myślałam, jak cudownie by było mieć swoją kawiarnie z książkami na półkach, gdzie w powietrzu unosilby się zapach kawy. Każdy mógłby sobie usiąść, odpocząć poczytać, bądź pomyśleć, pomarzyć. Dlatego właśnie sięgnełam po tą książkę, bo główna bohaterka zakłada swoją wymarzoną kawiarnie i pewnie przez to będę dość nieobiektywna, bo ten motyw sprawił, że książka dostała kilka plusów więcej i zachęciła mnie do pierwszej części. Czy polecałabym tą książkę, oczywiście, jest o spełnieniu marzeń, o zminach i wychodzeniu z cieniów przeszłości. Jest lekka, napisana przyjemnym językiem, sporo jest o przyrodzie (a to mój ulubiony motyw) i dość szybko się ją czyta. Na nudę- oczywiście, na szukanie czegoś głębszego już mniej.

sobota, 20 kwietnia 2013

Pożeram książki

Chyba tytuł dobrze odzwierciedla moje zamiłowanie do czytania. Czasami czytam kilka książek na raz w zależności od humoru, czasami jedną, ale intensywnie, a czasami leniwie po kilka kartek dziennie. Ale książki zawsze ze mną są, od kiedy pamiętam. Jak byłam mała mogłam cały dzień przesiedzieć w książce dopiero wieczorem wychodziłam przed blok bo w domu było już za głośno, i siedziałam z znajomymi, którzy mówili na mnie mol książkowy, a ja byłam z tego dumna i uwielbiałam te przezwisko, jakbym posiadała słodką tajemnice nikomu nie znaną, moją, i zdanie w głowie "a co wy możecie o tym wiedzieć". Brałam książki do babci na wsi, kładłam się na łące, delektowałam się szumem drzew, śpiewem ptaków, owadami które brzęczały wesoło, a potem otwierałam książkę, i jakbym miała dopełnienie do tego krajobrazu, wyruszałam w inny świat. Od zawsze kochałam też przyrodę, dlatego uwielbiam książki o barwnych opisach przyrody. Dlatego moją pozycją książek które wniosły wiele w moje życie jest Lucy Maund Montgomery... Mam prawie jej wszystkie książki, mam nadzieje, że córka odziedziczy po mnie tą miłość i te książki. Teraz wracam do Lucy jak do starej przyjaciółki, poprawia mi humor, daje optymizm i wspomnienia jak miałam lat naście....
O książkach mogłabym pisać, godzinami, a pozycji jest mnóstwo, książki są w każdym pokoju, będę o nich wspominać, ale też czasami zapisze kilka refleksji o życiu, macierzyństwie i moim małym szkrabie Aci :-). Po co piszę, nie muszę mieć funclubu, ale lubie gdzieś zostawić ślad, przelać myśli na papier, taka terapia, kiedyś pisałam pamiętniki w zeszytach, teraz wolę większą dyskrecje, a w sieci łatwo się ukryć.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Nie pierwsze kroki

Nie będę się rozpisywać o idei bloga bo raz to uczyniłam. Niestety zapomniałam hasła...
Noc moja mroczna przyjaciółka... to czas dla mnie mąż i dziecko śpią, a ja myślę, czytam, piszę... czasami marzę,. Momentami jej nie znoszę, ogarnia mnie wtedy strach przed życiem, uciekającym czasem, ale na szczęście jak to z przyjaciółmi bywa w końcu się godzimy i znowu delektuje się jej obecnością.
Nie czas na rozpisywanie się....